środa, 14 listopada 2007

Jeszcze żyjemy (ale co to za życie) ! :D

Witajcie :) Powracamy po anormalnie długiej przerwie :) Spowodowana ona była tym, że w akademiku od jakiegoś czasu naprawdę prawie nic się nie dzieje. Chyba aura jesienno/zimowa sprawiła, że pomysłowość ludzi w tej okolicy została uśpiona ;P Obaj autorzy bloga są teraz pochłonięci zaliczaniem kartkówek, tudzież konstruowaniem piekielnych maszyn na projekt z PUCa. Co jakiś czas (głównie w poniedziałki, gdyż wtorki na uczelni są wyjątkowo mało wymagające ;) ) aura naukowa przerywana jest wypadami do pobliskich pubów, aby wymienić międzywydziałowe opinie o studiowaniu :D Na ostatnim takim spotkaniu, które odbyło się w gliwickim VIPie, narodziła się niepokojąca Korala idea, mianowicie posądzono go o posiadanie fryzury a la Piotr Rubik :D Stąd też wzięła się nowa xywka dla Korala - Rubik ;P Mimo usilnych walk ze strony zainteresowanego studenta, w pewnych kręgach xywa ta niebezpiecznie się zadomawia ;) Wszyscy, a szczególnie Koral, są ciekawi dalszych losów nowego przydomka ;P Poza wymyśleniem nowej xywki poniedziałkowy wypad do VIPa uświadomił nam, że naprawdę nie lubimy Piasta Gliwice (a przynajmniej jego kibiców) ;) Sami widzicie, że w akademiku dzieje się mało, ale w miarę sił i możliwości będziemy starali się unikać tak długich okresów beznotkowych ;)

P.S
Uwaga, uwaga ! :) Po prawej stronie bloga zamieszczona została ankieta, możecie wyrazić swoją szczerą opinię na temat tego, co sądzicie o pomyśle nowej xywki dla Korala :) Redakcja ze swojej strony zapewnia, że weźmie wyniki głosowania pod uwagę ;P Ankieta trwa tydzień, zapraszamy do głosowania :D

poniedziałek, 29 października 2007

Zagubiłem się w mieście :)

Tym razem notka autotematyczna Korala :) Jako, że w akademiku życie ostatnio płynie wolno i spokojnie postanowiłem opisać swoją ostatnią wycieczkę do Tychów. Mianowicie w sobotę otrzymałem zaproszenie od Jerzyka, na mały wieczorny obchód miasta w którym mieszka, czyli Tychów. Obchód rozpoczął się (i jak się okazało skończył ;P) w pubie lokalnie znanym jako "Jazzowa". Sam pobyt w pubie nie jest materiałem na notkę, ot zwyczajna degustacja materii znajdującej się w beczkach za barem :) Natomiast warte uwagi są wydarzenia jakie miały miejsce, gdy wyszedłem odprowadzić pewną uroczą osóbkę do domu :) Osóbka ta mieszka mniej więcej 25 minut na piechotę od knajpki i tyle też trwała droga, kiedy szliśmy razem :) Potem przyszedł czas na powrót, i tu się zaczęły schody... :D Tychy jest to miasto z osiedlami pooznaczanymi kolejnymi literami alfabetu. Jazzowa znajduje się na osiedlu E, dom uroczej osóbki (której imię brzmi Aneta) na osiedlu L. Ruszyłem więc w drogę powrotną na E, trasą, którą (jak mi się wydawało) przyszedłem. Po 20 minutach marszu, gdy okolica wciąż nie przypominała osiedla E postanowiłem zadzwonić do Jerzyka. Wtedy potwierdziły się moje najgorsze przypuszczenia, byłem w dupie tak głęboko, że widać było tylko nóżki ;P Szybka korekcja kursu wykonana przez Jerzyka przez telefon miała pomóc mi w odnalezieniu się w zaistniałej sytuacji, miała... :) Po zwiedzeniu osiedla W i U znalazłem się na rondzie terytorialnie przynależącym do T :D Wtedy moja cierpliwość się skończyła, kolejny telefon do Jerzyka (telefonów było więcej, ale żeby nie zaciemniać sytuacji te mniej znaczące pominąłem) miał na celu zakomunikowanie mojej pozycji i tego, że czekam, aż mnie stamtąd zabierze :D Po kilkunastu minutach zjawił się Jerzyk ze swoją znajomą (znajoma na szczęście nie piła i miała auto) i wróciliśmy na upragnione E. :) Cała sytuacja miała miejsce po 3 w nocy, czym usprawiedliwiam to zawirowanie w orientacji w terenie, jakiego doświadczyłem tamtej nocy :)

Legenda :
*Niebieska flaga z dwoma białymi strzałkami - Pub "Jazzowa"
*Niebieska trójkątna flaga - Dom Anety :)
*Pomarańczowa flaga - okolice miejsca, gdzie znalazł mnie Jerzyk :)

Droga powrotna była troszkę bardziej kręta, lecz skala mapki nie pozwoliła na ukazanie jej całego piękna :D

środa, 24 października 2007

Koncert życzeń, wielkie porządki i takie tam :)

Witojcie! :D Dzisiejsza notka jest dość wyjątkowa, chcieliśmy ją rozpocząć najlepszymi życzeniami dla Młodego z okazji 18stych urodzin, zdrowia, szczęścia, pomyślności i innych takich pierdół ;) Życzeń składać nie umiemy, więc ograniczymy się do powyższych treści ;P Następnym punktem koncertu życzeń są pozdrowienia dla ekipy z Solara, której członkowie podobno regularnie odwiedzają naszego bloga (czego nie widać po komentarzach ;P) :) Tym optymistycznym akcentem kończymy koncert życzeń :)
Ostatnio w akademiku nastał okres zwany jesienną depresją, nie dzieje się (prawie ;P) nic, dni się wloką,noce zaś są stanowczo za krótkie ;) Na szczęście zdarzają się optymistyczne akcenty, jak ostatnia, spontaniczna impreza (nikt jej nie planował dopóki sama się nie zaplanowała :) ). Nieciekawy wieczór + kawowy specyfik Ujeja zaowocowały tym, co widzicie pod spodem, dłuższy komentarz słowny wydaje się zbędny :D


Od lewej : Bryndza, Jerzyk, Wodziu, Przemo i Pedros.

Kolega z 304 miał ciekawą minę, gdy wchodził do swojego pokoju :D

Mędrca szkiełko i oko ;P

Oto debiut na naszym blogu :) Po raz pierwszy pojawiła się na nim Ola - kumpela ze 110. Na pierwszym planie Koral i jedna z jego głupich min :D

Jest taka piosenka Dżemu "Cała w trawie". Hmm... :D



Niektórzy pod koniec imprezy mieli bardzo ciekawy wyraz twarzy :D

Impreza się udała, przy okazji pozbyliśmy się zepsutego krzesła (szybowało niczym nasze militarne Jastrzębie) :D Ale jak to po każdej imprezie, trzeba było posprzątać. To nie jest żart, naprawdę posprzątaliśmy nasz pokój. :D Oto dowód :

Tym akcentem kończymy kolejną notkę i zachęcamy do komentowania :D

sobota, 20 października 2007

Show must go on ! :D

Jako, że oboje wylądowaliśmy na dziekance uznaliśmy, że "tak być nie będzie" ;) Postanowiliśmy nadrobić wszelkie zaległości i w przyszłym roku wrócić na normalny tok studiów. Spłodziliśmy więc podania o przyznanie pełnego awansu na najbliższe semestry. Nasz prodziekan po przeczytaniu naszych poematów o tym, jakie to ciężkie jest życie studenta przygotowującego się do sesji, jak bardzo żałujemy naszej porażki i o tym, jakie to ogromne pokłady siły do nauki wstąpiły w nas po oblaniu egzaminów nie był w stanie odmówić nam pełnego awansu :D Teraz tylko musimy zaliczyć najbliższe dwa semestry i wracamy do gry ! :D Ostatni tydzień w akademiku upłynął pod znakiem spontanicznych akcji typu wyjście by pograć w piłkę na hali o 24:30 albo powrót do akademika po eskapadzie barowo/clubowej o 5 rano. Urozmaicały one życie akademikowe upływające raczej pod znakiem rozprężenia posesyjnego i doprowadzały do rozpaczy portierki, które musiały przerywać swój sen na zmianie, aby otworzyć drzwi studentom wracającym "na noc" do pokoju :D Notka pisana jest z koralowego domu, bo autorzy po dwóch tygodniach intensywnego mieszkania w akademiku musieli w końcu odpocząć i wrócili do rodzin (żeby wyprać ciuchy, wziąć jedzenie, uzupełnić braki finansowe ;P) :) Już jutro powrót do Glivitz, znów zapełni się lodówka, znów pokój będzie względnie czysty, znów naczynia będą pozmywane (opisany stan dotyczy pierwszych 36 godzin po powrocie), później wszystko wróci do normy ;) Tymczasem pamiętajmy, że już jutro powinniśmy iść po raz kolejny spełnić swój obowiązek obywatelski i oddać nasz cenny głos, by żyło się nam lepiej ;)

wtorek, 16 października 2007

Gloria victis... !!!

No i się stało, obaj autorzy bloga oblali ostateczny termin egzaminu z Projektowania Urządzeń Cyfrowych, co jednoznacznie wiąże się z przymusowym oddelegowaniem na urlop dziekański. Mimo dzielnej postawy i zażartej walki poziom pytań okazał się być za wysoki dla naszej dwójki. Ale nic to, bierzemy cały następny semestr awansem, postaramy się nadrobić zaległości i wrócić na normalny tok studiów. Tyle jeśli chodzi o ogłoszenia parafialne. Poza egzaminami nasze życie studenckie kwitnie jak flora na wiosnę ;) Dzisiaj odkryliśmy nowe miejsce kulturalnych spotkań ze znajomymi :) Kumpel z bloku naprzeciwko naszego akademika zaprosił nas na browarek... na dachu swojego budynku :D Sceneria piękna, panorama na całe Gliwice i okolice, po prostu plaża, zdjęcia z naszego dzisiejszego spotkania możecie podziwiać poniżej ;)


(Od lewej : Jasiu, Pajac, Jerzyk)
Słoneczko, browarek, dach - czego chcieć więcej ;P


Widok z dachu na nasz akademik :D

Żeby nikt nie myślał, że studiowanie to same przyjemności, wrzucamy fotki z wykładu z Podstaw Automatyki. Komentarz do zdjęć autorstwa Victora :)

"Apropos pilnego studiowania. Oto zdjęcie Korala nad wyraz zainteresowanego podstawami automatyki, oraz Wodziu, który w myśl przyświecającej nam wszystkim zasadzie "zrobić kurs spawacza i wyjechać za granicę" jeździ buldożerem, znaczy się trenuje :D"


Wykłady z PA są baardzo interesujące... ;P

Ile można grać w grę o buldożerze? ;P

Na koniec zamieszczamy zdjęcie lodówki po zakupach... :D


piątek, 12 października 2007

Powrót po długiej przerwie :)

Dużo czasu minęło zanim w końcu pojawiły się okoliczności sprzyjające napisaniu kolejnej notki :D Mijają właśnie dwa tygodnie odkąd wprowadziliśmy się do akademika, w naszym życiu zmieniło się prawie wszystko... Prawie, bo kampania wrześniowa na przykład jeszcze trwa :D Podczas kulturalnych spotkań przy herbacie na różnych piętrach naszego DS'a poznaliśmy naszych sąsiadów (choć nie tylko sąsiadów, w tym miejscu przesyłamy pozdro 600 dla górali i góralek ;P ) :D Mieszkamy dosłownie dwie minuty od uczelni, co jednak nie przeszkodziło Koralowi w zaspaniu na poranne zajęcia ;P Na szczęście z reguły budziki są tak nieznośne, że jakiekolwiek ponadplanowe przedłużenie snu okazuje się być niewykonlane (mimo iż budzi nas codziennie słodki głos Pani Miss Li z reklamy Tele2 ;P) :) Odkryliśmy też potencjalnie niebezpieczne zjawisko w naszym pokoju, podejrzewamy, że pod naszymi łóżkami znajduje się jakaś wÓdna żyła, która co jakiś czas daje o sobie znać pogarszając odbieranie przez nas rzeczywistości :D Ogólnie życie w akademiku coraz bardziej zaczyna nam się podobać ;P W ramach rekompensaty za długi okres nieaktualizowania bloga zamieszczamy małą galerię zdjęć z pokoju 309 :D


Wycieczkę rozpoczynamy wchodząc w drzwi, to jest pierwszy widok jaki ukazuje się oczom naszych gości :)

Po lewej znajduje się nasza pokojowa umywalka do której zazwyczaj nie ma dostępu przez zalegające w niej naczynia ;P

Tutaj śpimy, łóżka jak łóżka, jest gdzie położyć graty ;P

Lodówka, uchwyciliśmy moment w którym jest anormalnie pełna :D

Święte miejsce Korala, jego ukochane biurko, ostatni bastion prywatności w komunistycznej celi nr. 309 ;P

Biurko Wodzia, prawie posprzątane, prawie... :D

Widok z perspektywy osoby znajdującej się przy oknie. Monitor stojący na stoliku jest na stałe podłączony do kompa Wodzia, służy tylko i wyłącznie oglądaniu filmów bez wychodzenia z łózka :D

A to wspaniały wynalazek kolegów z 312 :)

W ten oto sposób kończy się zapoznawcza wycieczka po pokoju 309 :) Z czasem będziemy aktualizowali pulę zdjęć, aby pokazać nasz pokój w różnych okolicznościach :) A póki co koniec notki, czas się wziąć dalej do nauki na jutrzejszy egzamin ;P

sobota, 29 września 2007

Za pięć dwunasta...

W końcu nadszedł ten dzień, wieczór przed wyjazdem do akademika. Jutro rano ruszamy w podróż, która zapewne odmieni nasze życie na długi czas ;) Przygotowania w pełni, kolejne torby zapełniane są tonami rzeczy, które w ten, czy inny sposób będą przydatne w nowym miejscu zamieszkania. Ostateczne odliczanie zostało rozpoczęte :)

P.S.

Przez pierwsze kilka dni, może być w akademiku kłopot z dostępem do netu, co może spowodować małą przerwę w aktualizacji bloga, ale gdy tylko net będzie normalnie działał opiszemy tutaj swoje pierwsze wrażenia po zasiedleniu pokoju 309 :D

środa, 26 września 2007

They want to PUCk us !

Do przeprowadzki coraz bliżej, do zdania sesji coraz dalej. Ostatni egzamin, który stoi na drodze uzyskania wymaganej puli punktów potrzebnej do zaliczenia semestru, stanowi sporą przeszkodę. Niestety wakacje dla prowadzących ten przedmiot okazały się być okresem preraźliwie nudnym sądząc po jakości i stopniu trudności pytań, które pojawiły się na dzisiejszym terminie. Nawet wczorajszy maraton naukowy, który odbywał się u Wodzia w domu nie pomógł w zaliczeniu dzisiejszych pytań. Z niepokojem czekamy na ostatni termin, może tym razem inwencja twórcza profesorów zawiedzie i zadania będą raczej tendencyjne... Oby... Jeśli nie, to tak na wszelki wypadek, stworzyliśmy z Konradtem, Kaczym oraz Victorem projekt nowej szkoły, w której to my będziemy grupą trzymającą władzę. :) Już sama nazwa naszej uczelni pozwala zorientować się, w jakim kierunku będziemy kształcić naszych studentów. Wyższa Szkoła Baunsu i Lansu :D Konradt wygenerował w swojej głowie nasze główne hasło reklamowe : "WSBiL szkoła tak zaje..ista, że pała mięknie !" :D Obecnie trwają rozmowy mające na celu obsadzenie wakatów dostępnych na naszej uczelni, więc, jakby co, nasza przyszłość nie jest zagrożona ;P Mimo wszystko liczymy na Politechnikę... ;P

poniedziałek, 24 września 2007

One way ticket to hell... And back ;)

Do przeprowadzki pozostało 6 dni, niestety autorzy nie mają czasu, żeby myśleć o tym, co ewentualnie może pomóc w przeżyciu w środowisku tak wrogim życiu jak akademik, ponieważ całą swoją uwagę poświęcają zjawisku znanemu jako "kampania wrześniowa", które w tym roku wyjątkowo boleśnie i uporczywie daje się odczuć zarówno Wodziowi jak i Koralowi. :) Dzisiejszy dzień zbliżył wyżej wymienioną dwójkę do zwycięstwa o całe dwa egzaminy! Co prawda w pierwszej wersji dr K. nie poznał się na geniuszu Wodzia i (ignorant jeden) nie zaliczył mu egzaminu, lecz po krótkim, acz treściwym sprostowaniu słownym zainteresowanego studenta dr K. doznał olśnienia i pod jego wpływem zmienił decyzję na zadowalającą Wodzia :D Efektem tego obaj autorzy łeb w łeb, ramię w ramię, niczym jeden mąż brną do przodu przez wszelkie kłody rzucane im pod nogi przez wykładowców i prowadzących zajęcia :) Obrany cel jest coraz bliżej, koniec sesji niestety również. :) Trwa walka z czasem i ludzkimi słabościami, abstynencja alkoholowa i postępujące uzależnienie od książek dają o sobie znać, lecz (miejmy nadzieję) dzień w którym obaj studenci będą mogli po raz pierwszy zająć miejsca w pokoju 309 odwróci bieg wydarzeń i przywróci status quo... :D Koniec notki na dzisiaj, noc już późna, a jutro rano, po raz kolejny, dzielni studenci staną do walki o swoją przyszłość. :)

niedziela, 23 września 2007

Dobre złego początki... :)

No i stało się, powstał blog, na którym opisane będą losy dwójki czeladzian na wygnaniu, którzy postanowili razem zamieszkać w D.S. Barbara - akademiku Politechniki Śląskiej w Gliwicach. Z założenia mamy zamiar opisywać tutaj realia życia w akademiku i studiowania na Polibudzie, zarówno w słowach jak i zdjęciach :) Z naszego doświadczenia (obaj autorzy w chwili pisania tej notki prowadzą bój o wpisanie na listę studentów trzeciego roku, więc trochę już to życie studenckie poznali ;P) wiemy, że chwilami tak wykonanie zdjęć, jak i napisanie kilku linijek tekstu może być prawdziwym wyzwaniem, ale w miarę możliwości będziemy starali się na bieżąco informować na łamach tegoż bloga o sytuacji w strefie zero (pokoju 309) :D Na początku może przedstawimy siebie, autorów tego bloga, przykładnych studentów, podręcznikowych synów, wymarzonych przez nasze kobiety facetów... :D Obaj autorzy są studentami (oby) trzeciego roku Elektroniki i Telekomunikacji na Politechnice Śląskiej w Gliwicach. Miejscem z którego wywodzą się ich korzenie jest Czeladź, piękne i malownicze miasto zagłębia pomiedzy Sosnowcem a Będzinem. Student pierwszy dalej zwany będzie Wodziem. Wodziu największa nadzieja polskiego przemysłu elektronicznego (która upadnie wraz z momentem uzyskania przez Wodzia dyplomu magistra/inżyniera :D), wybitny projektant układów cyfrowych, zdolny matematyk jest bardziej doświadczonym z dwójki autorów, gdyż mieszkał już rok w akademiku. Jego wola nauki zawsze zagrzewa drugiego z autorów do działania ("Dzisiaj jeszcze lajt, ale od jutra już naprawdę bierzemy się za naukę, na pełnej ku...wie!"). Jest osobą która z gracją i niebywałym szczęściem wychodzi z wszelkich opałów, nieoceniony towarzysz wszelkich nocnych eskapad i imprez :D Student drugi, powszechnie znany jako Koral. Wybitny programista, tak jak Wodziu specjalista od wszelkich zagadnień związanych z techniką cyfrową ;) Teoretycznie nowicjusz w dziedzinie mieszkania w akademiku, swoje jednak przeżył nocując po wszelkich imprezach w poprzednim akademiku Wodzia :D Szczęście w nauce opuściło go wraz z otrzymaniem indeksu Politechniki Śląskiej, jednak wsparcie (i motywacja) ludzi takich jak Wodziu sprawiają, że wciąż jest na tej uczelni i nie zamierza tego stanu zmieniać :D To byłoby tyle, pierwsza notka odbębniona :D Do wyjazdu do nowego miejsca zamieszkania został tydzień, być może ostatni normalny tydzień w najbliższym życiu dwójki autorów... ;)